Rodzinne żeglowanie na s/y Tinos

W odwiedzinach u Hamleta

Na północy Zelandii, w miejscu gdzie jej linia brzegowa wcina się w morze wysuniętym na wschód cyplem, od wybrzeży Półwyspu Skandynawskiego dzieli ją tylko ok. 2 mil morskich. Tego właśnie wąskiego przesmyku strzegł potężny zamek, dziś będący jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Nieopodal twierdzy, prawie pod samymi jej murami, znajdują się port i marina. Czy takiego miejsca mogło zabraknąć na trasie naszej żeglugi?
Do duńskiego Helsingør przygnał nas sprzyjający wiatr i morski prąd, który momentami zwiększał prędkość jachtu o półtora węzła. Ponadto zapowiadana sztormowa pogoda miała obfitować w wiatry wiejące z zachodu, toteż przystań na duńskim brzegu cieśniny była korzystniejsza, niż po przeciwnej stronie Sundu. Dzięki temu na niemal tydzień staliśmy się mieszkańcami „kwatery” z widokiem na zamek rozsławiony przez samego Szekspira jako Elsynor.

Po raz pierwszy zamek ujrzeliśmy od strony morza

Dziś opis zabytku nie może obyć się bez nazwania go „zamkiem Hamleta”. Niektórzy kąśliwie dodają, iż sam Szekspir zapewne nigdy go nie odwiedził. Niemniej jednak, zamek Kronborg, bo o nim mowa, to przede wszystkim perła architektury, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Budowla powstała za panowania króla Frederika II (ur. 1534, zm. 1588 r.) w miejscu starszej warowni pochodzącej z czasów Eryka Pomorskiego. To symbol duńskiego panowania nad cieśninami łączącymi Bałtyk z Morzem Północnym (za żeglugę Sundem pobierano opłatę), siedziba królów, później więzienie i koszary. Jego widoczna z daleka sylwetka z pewnością musiała niegdyś budzić w podróżujących szacunek, a może i lęk. Dziś budzi przede wszystkim podziw. Zachwyca zwarta, proporcjonalna bryła, która jest wspaniałym przykładem skandynawskiego renesansu, a wizyta na zamku sprawia, że miejsce na długo pozostaje w pamięci. Udostępnione sale są wyposażone w przejrzyste opisy, a na turystów, w tym najmłodszych, co jakiś czas czekają niespodzianki, które pozwalają nieco wyjść poza ramy typowo „muzealnego” klimatu. Można np. zbudować swój zamek z klocków Lego, spróbować pisania gęsim piórem, zagrać w szachy, ułożyć puzzle z historyczną mapą, czy wyszyć swój inicjał na płótnie. W sali balowej, zresztą bardzo imponującej, przygotowano gablotę zawierająca makietę sali z zastawionymi do uczty stołami, po której poruszają się… hologramy historycznych postaci!

Sala balowa zamku Kronborg

Kolejna przygoda czeka zwiedzających w podziemiach, których labirynt można przemierzać z latarką i samodzielnie odkrywać tajemnice przeszłości. To właśnie w tych podziemiach ma znajdować się miejsce gdzie Holgera Danske (Ogier Duński) – legendarny bohater , znany m.in. z Pieśni o Rolandzie, śpi zaklęty w kamień, by zbudzić się, gdy Dania znajdzie się w potrzebie. Brzmi trochę znajomo, prawda?

Kolejna przygoda czeka zwiedzających w podziemiach

Ciekawostką, a dla żeglarzy istotą informacją, jest fakt, że jedna z wież zamku jest również latarnią morską [OC(2) WRG 6s 15-12M].

Na maszcie powiewa Danneborg – duńska flaga o sięgającym XIII w. rodowodzie i owianych legendą poczatkach, pierwowzór innych flag skandynawskich

Sam Helsingør to natomiast urokliwe miasteczko, którego atutem są nie tylko perły architektury (oprócz Kronborga na uwagę zasługuje m.in. klasztor karmelitów z XV w. prawdopodobnie najlepiej zachowany w całej Skandynawii, średniowiecza katedra Św. Olafa czy neoklasycystyczny pałac Marienlyst). Ładne plaże, przy dobrej pogodzie mogą przywodzić na myśl wybrzeże morza Śródziemnego. W mieście działa też muzeum morskie, a w porcie przycumowane są zabytkowe okręty. Nam udało się również obejrzeć wspaniały norweski Sørlandet – najstarszą użytkowaną fregatę, zbudowaną w 1927 r.

Norweski Sørlandet z wizytą w Helsingør