Odkąd Tinos pływa pod polską banderą, każdy swój rejs zaczyna w Kamieniu Pomorskim. To niewielkie miasto stało się nam więc szczególnie bliskie. Ale samo w sobie też jest miejscem ciekawym i skrywającym zaskakująco dużo, jak na swoją wielkość, tajemnic. Przestaje to dziwić kiedy spojrzymy na jego długą historię . Niestety zawierucha II wojny światowej nie oszczędziła Kamienia, a ogrom zniszczeń sprawił, że dzisiejsze centrum przypomina raczej osiedle mieszkaniowe zabudowane niezbyt wysokimi blokami. Mimo to  można znaleźć miejsca, które zdradzają prawdziwą duszę miasta. Do jej odkrywania wszystkich serdecznie zachęcamy!

Widok na Kamień Pomorski 1941 r. źródło: domena publiczna

Kamień Pomorski na karty historii wszedł jako gród słowiańskiego plemienia Wolinian. Plemię to wraz z innymi ówczesnymi mieszkańcami Pomorza zostało pokonane pod koniec X w. przez Mieszka I. Tym samym zajmowane przez nie ziemie zostały związane z historią Polski. Jednak tylko przejściowo. Po raz kolejny regiony te podporządkował sobie Bolesław Krzywousty, który miejscowych książąt uczynił lennikami. Zabiegał on mocno o chrystianizację Pomorzan, patronując m.in. misji Ottona z Bambergu – późniejszego świętego Kościoła Katolickiego. W tym czasie Kamień leżał w granicach Księstwa Pomorskiego. To właśnie tu swą siedzibę miał Warcisław I – pierwszy historyczny władca z tajemniczej dynastii Gryfitów. Tutaj też, po złupieniu Wolina przez Duńczyków w 1188 r., została przeniesiona siedziba jednej z najstarszych na obecnych ziemiach polskich diecezji.

Oficjalnie Kamień ulokowany został przez księcia Barnima I w 1274 r. na prawie lubeckim. Miasto wielokrotnie cierpiało w trakcie licznych przetaczających się przez region działań wojennych. Po śmierci Bogusława XIV – ostatniego z dynastii Gryfitów, na mocy traktatu westfalskiego miasto przypadło Brandenburgii i jako Cammin in Pommern i aż do 1945 r. znajdowało się pod panowaniem niemieckim.

Wrak dziewiętnastowiecznego żaglowca, a w tle gotycki ratusz

 Najważniejszym zabytkiem świadczącym o bogatej historii miasta jest gotycko-romańska katedry pw. Jana Chrzciciela wraz z otaczającym go Osiedlem Katedralnym. Choć obszar ten to zaledwie niewielki skrawek ziemi, lubię jego klimat, a sama katedra na pewno może budzić podziw. Dziś jest chętnie odwiedzana przez turystów. Ich uwagę przyciągają imponujące organy, wirydarz, który jest ewenementem, jako że został zbudowany przy kościele katedralnym (podczas gdy tego typu obiekty powstawały zazwyczaj przy klasztorach), obrazy słynnego renesansowego malarza Łukasza Cranacha Starszego, czy skarbiec, z którego pod koniec II wojny św. wywieziono bezcenne skarby. Niestety słuch po nich zaginął, co z jednej strony budzi ogromny żal, z drugiej jednak rozbudza wyobraźnię. Myślę, że poszukiwania zaginionych zabytków to zadanie dla współczesnego następcy Pana Samochodzika. Na razie sprawę bada polska policja (patrz np. książka „Zaginiony skarbiec kamieński”  autorstwa kom. dr Marka Łuczaka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie), a do historii skarbca nawiązuje również pełna pomorskich ciekawostek książka „Sekrety Pomorza Zachodniego” Romana Czejarka, w której autor próbuje odtworzyć losy wspaniałego zabytku – relikwiarza Św. Korduli. Sama święta patronuje zaś m.in. jednemu z pomorskich stowarzyszeń eksploracyjnych.

Za tym murem kryje się katedralny wirydarz

Jednak w szczecińsko-kamieńskiej konkatedrze (bo taką funkcję pełni kościół obecnie) znajduje się skarb, który jest dla mnie cenniejszy od wszystkich zaginionych zabytków. To dość nieduży, skromny, ale za to bardzo intrygujący obraz Pana Jezusa Ukrzyżowanego, który umieszczono w jednej z bocznych kaplic. Został przywieziony przez Polaków przesiedlanych po II wojnie światowej z leżących dziś na terenie Ukrainy Brzozdowiec, gdzie urodziła się moja Babcia. Tym samym, dziwnym zbiegiem okoliczności, mogę być tak blisko tego oddalonego geograficznie, ważnego dla mojej rodziny miejsca. Obraz jest dla mnie wyjątkowy i kiedyś z pewnością poświęcę mu więcej uwagi.

Poza katedrą, miasto nie posiada zbyt wiele zabytków. O dawnych dziejach świadczą pozostałości murów obronnych, a w jedynej z ocalałych baszt usytuowanej przy Bramie Wolińskiej urządzono prywatne Muzeum Kamieni. Warto tam zajrzeć nie tylko po to, żeby obejrzeć kolekcję, ale także żeby z góry spojrzeć na otoczenie Kamienia z innej perspektywy – zobaczyć wody Zalewu i Wyspę Chrząszczewską, u brzegu której z wody wyłania się ogromny, owiany legendami głaz narzutowy.

Godny uwagi jest również Hotel Pod Muzami mieszczący się w uroczej kamienicy na rogu rynku. Warto tam zajrzeć także ze względu na restaurację, gdzie serwowane są całkiem smaczne posiłki. Ozdobą rynku jest natomiast gotycki ratusz, który niestety uległ zniszczeniu w trakcie wojny, został jednak pieczołowicie odbudowany.

Dom pod Muzami

Ważnym miejscem na mapie Kamienia jest również Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Jego filią jest otwarty niedawno dla zwiedzających Dwór Ewalda Geogra von Kleista – znakomitego uczonego, który zasłużył się w badaniach elektryczności.

Jednak nie tylko historia miasta czyni go atrakcyjnym. Położone jest nad rozlewiskiem łączącej Zalew Szczeciński z Morzem Bałtycki cieśniny Dziwna. Jej wody i nadbrzeżne szuwary dają schronienie licznym ptakom, a brzeg razem z leżącym nad nią portem jachtowym są dobrym miejscem na spacerów. Nad brzegiem znajduje się też ciekawy obiekt – wrak XIX-wiecznego żaglowca, którego wydobycie i wyeksponowanie było dla okolicy nie lada wydarzeniem. Oczywiście do szwedzkiego żaglowca Vasa mu daleko, ale stanowi ciekawy element, który wzbogaca przestrzeń publiczną. Na koniec warto wspomnieć o Wyspie Chrząszczewskiej i wspomnianym już głazie, któremu miasto zawdzięcza nazwę. To kolejne powody, dla których warto udać się w te rejony. Zasługują one jednak na osobną opowieść…